Kreujemy własną wieżę Babel?

Reprezentanci Hiszpanii spod walenckich skrzydeł

W Miń­sku “Nie­to­pe­rze” odnio­sły gład­kie zwy­cię­stwo 3:0 nad BATE Bory­sów. Jed­nak nie wszyst­kie aspek­ty były tak zado­wa­la­ją­ce jak boisko­wa posta­wa. Obok pew­ne­go fak­tu nie potra­fię przejść obo­jęt­nie — przez pięć minut na mura­wie nie było ani jed­ne­go Hisz­pa­na. Co sta­ło się z walenc­ką fabry­ką, któ­ra nie­gdyś regu­lar­nie dostar­cza­ła solid­nych repre­zen­tan­tów dla hisz­pań­skiej Selec­ción? Przyj­rzyj­my się zja­wi­skom glo­ba­li­za­cji i uni­wer­sa­li­za­cji pił­ki noż­nej na przy­kła­dzie Valen­cii CF!

Czy­taj dalej

Kocham Valencję. Nie lubię Valencii

Soldado i Tino Costa dyskutują z sędzią.

Któ­ryś z komen­ta­to­rów poli­tycz­nych powie­dział po prze­gra­nych przez PiS wybo­rach par­la­men­tar­nych, że tak na praw­dę Jaro­sław Kaczyń­ski nie chce wygrać — jemu wystar­czy to co ma, bo jest mu dobrze, wygod­nie.

Co to ma wspól­ne­go z Valen­cią?

Oglą­da­jąc ostat­nie mecze Nie­to­pe­rzy odno­szę podob­ne wra­że­nie. Pod­opiecz­ni Eme­re­go uwi­li sobie cie­płe gniazd­ko na trze­cim miej­scu w tabe­li La Liga i cał­kiem dobrze się tam czu­ją. To nic, że nie mają szans wygrać z Bar­ce­lo­ną, to nic, że nie dadzą rady Realo­wi, waż­ne, że są mistrza­mi tej “dru­giej-pierw­szej ligi”.

Wyraź­nie widać, że żaden, abso­lut­nie żaden pił­karz z Mestal­la nie wie­rzy w moż­li­wość osią­gnię­cia w tabe­li cze­goś wię­cej niż tyl­ko oglą­da­nie ple­ców — żeby nie użyć w tym porów­na­niu innej czę­ści cia­ła — Bar­ce­lo­ny i Realu.

To widać, sły­chać i czuć. Ale czy to uza­sad­nio­ny i zdro­wy realizm, czy może zbyt­nia ostroż­ność i nad­mier­ny pesy­mizm (nie­rób­stwa nie wspo­mi­na­jąc)?

Czy­taj dalej

Aduriz, żołądek Chiki i oczy Gonzaleza Gonzaleza

Już na pome­czo­wej kon­fe­ren­cji pra­so­wej Unai Eme­ry zapo­wie­dział, że klub odwo­ła się od czer­wo­nej kart­ki, przy­zna­nej przez sędzie­go Gon­za­le­za Gon­za­le­za Arit­zo­wi Adu­ri­zo­wi w ostat­nim ligo­wym meczu Valen­cii z Espa­ny­olem.

W 60. minu­cie meczu Adu­riz ude­rzył Chi­kę łok­ciem w ramię, pró­bu­jąc zrzu­cić z wła­snych ple­ców rękę obroń­cy Espa­ny­olu. Arbi­ter, wzru­szo­ny wido­kiem zwi­ja­ją­ce­go się w kon­wul­sjach obroń­cy Espa­ny­olu (z wyrzu­tem trzy­ma­ją­ce­go się za obo­la­łą rękę, któ­ra tyl­ko cudem unik­nę­ła potrój­ne­go zła­ma­nia z prze­miesz­cze­niem), pole­cił napast­ni­ko­wi udać się do szat­ni.

Co napi­sał Gon­za­lez Gon­za­lez w pome­czo­wym rapor­cie? Według arbi­tra, Chi­ca otrzy­mał cios łok­ciem w żołą­dek.

Cie­ka­we czy Valen­cia powo­ła się na opi­nię bie­głych psy­cho­lo­gów, by wytłu­ma­czyć Comi­té de Com­pe­ti­ción, że Aritz nie mógł wie­dzieć o ano­ma­liach ana­to­micz­nych swo­je­go rywa­la i nie chciał wyrzą­dzić mu krzyw­dy…

Po tak zaska­ku­ją­cym odkry­ciu nasu­wa się pyta­nie, czy na przy­kład Gon­za­lez Gon­za­lez nie cier­pi na podob­ną przy­pa­dłość nie­kon­wen­cjo­nal­ne­go roz­miesz­cze­nia orga­nów, powiedz­my — oczu…