Kreujemy własną wieżę Babel?

Reprezentanci Hiszpanii spod walenckich skrzydeł

W Miń­sku “Nie­to­pe­rze” odnio­sły gład­kie zwy­cię­stwo 3:0 nad BATE Bory­sów. Jed­nak nie wszyst­kie aspek­ty były tak zado­wa­la­ją­ce jak boisko­wa posta­wa. Obok pew­ne­go fak­tu nie potra­fię przejść obo­jęt­nie — przez pięć minut na mura­wie nie było ani jed­ne­go Hisz­pa­na. Co sta­ło się z walenc­ką fabry­ką, któ­ra nie­gdyś regu­lar­nie dostar­cza­ła solid­nych repre­zen­tan­tów dla hisz­pań­skiej Selec­ción? Przyj­rzyj­my się zja­wi­skom glo­ba­li­za­cji i uni­wer­sa­li­za­cji pił­ki noż­nej na przy­kła­dzie Valen­cii CF!

Na wiel­kich impre­zach pił­kar­skich walenc­ki klub od lat był jed­nym z głów­nych pro­du­cen­tów dla La Furia Roja. Kolej­ni selek­cjo­ne­rzy — José Anto­nio Cama­cho, Iña­ki Sáez, Luis_Aragonés i Vicen­te Del Bosque — od ponad deka­dy powo­ły­wa­li wiel­kie nazwi­ska noszą­ce try­kot z nie­to­pe­rzem na pier­si: San­tia­go Cañi­za­res, José Fran­ci­sco Moli­na, Vicen­te Engon­ga, Gerard López, Gaiz­ka Men­die­ta, Cur­ro Tor­res, Rubén Bara­ja, Enri­que Rome­ro, David Albel­da, Joaqu­ín Sán­chez, Fer­nan­do Morien­tes, Car­los Mar­che­na, Vicen­te Rodrígu­ez, Raúl Albiol, David Vil­la, David Silva, Pablo Her­nán­dez, Juan Mata, Jor­di Alba. To jedy­nie nie­któ­rzy zawod­ni­cy, choć lista i tak jest impo­nu­ją­ca. Nie­prze­rwa­nie od roku 1986 pił­ka­rze Los Ches we więk­szym — lub mniej­szym — stop­niu sta­no­wi­li o sile repre­zen­ta­cji. Jak sytu­acja wyglą­da dzi­siaj? Od cza­su do cza­su sztucz­ne powo­ła­nia otrzy­mu­je tyl­ko Rober­to Sol­da­do, bowiem hisz­pań­scy dzien­ni­ka­rze uwa­ża­ją, że “nale­ży mu się”.

Przyj­rzyj­my się obec­nej kadrze walenc­kie­go klu­bu: Algier­czyk, Para­gwaj­czyk, Mek­sy­ka­nin, dwóch Por­tu­gal­czy­ków, dwóch Bra­zy­lij­czy­ków, trzech Fran­cu­zów, czte­rech Argen­tyń­czy­ków i… aż dzie­wię­ciu Hisz­pa­nów! Szko­da, jede­nast­ki z rodzi­mych zawod­ni­ków nie utwo­rzy­my. W takim razie spójrz­my na sta­tus w dru­ży­nie rodo­wi­tych kra­ja­nów:
1. Rober­to Sol­da­do — usil­nie wzno­szo­ny na pie­de­stał i błęd­nie kre­owa­ny na sym­bol klu­bu — tak napraw­dę odzna­czył się nie­re­gu­lar­no­ścią i nie­sku­tecz­no­ścią. Według mnie prze­re­kla­mo­wa­ny!
2. Vicen­te Guaita — wyko­rzy­sty­wa­ny pod­czas rota­cji mię­dzy słup­ka­mi, prze­gry­wa rywa­li­za­cję z pierw­szym bram­ka­rzem.
3. Vic­tor Ruiz — aspi­ru­je do miej­sca w pierw­szym skła­dzie, spo­tka­nia dosko­na­łe prze­pla­ta bez­na­dziej­ny­mi — czę­sto nie­do­ce­nia­ny.
4. David Albel­da — legen­da i wizy­tów­ka klub, ale mówiąc szcze­rze: jego czas już minął.
5. Ser­gio Cana­les — poten­cjał nie­zmie­rzo­ny, lecz od wie­lu mie­się­cy tra­pio­ny kon­tu­zja­mi, czy­li dotych­czas bez­u­ży­tecz­ny.
6. Juan Ber­nat, Jona­than Vie­ra — wizja przy­szło­ści, obec­nie na pal­cach jed­nej ręki zli­czy­łem ich dobre wystę­py.
7. Anto­nio Bar­ra­gán, Dani Pare­jo — pił­kar­ski szrot, uzu­peł­nie­nia, nie­speł­nio­ne nadzie­je, czę­sto obiekt drwin kibi­ców.

Po kil­ku wspo­mnie­niach i nudzą­cym począt­ku — czas na przej­ście do sed­na spra­wy! Mnie, moim zna­jo­mym i sym­pa­ty­kom fut­bo­lu na całym świe­cie Valen­cia czę­sto koja­rzy­ła się z prze­sy­co­nym Hisz­pa­na­mi zespo­łem. Takim, któ­ry jest czę­ścią szkie­le­tu repre­zen­ta­cji kra­ju. W dniu dzi­siej­szym zale­d­wie jeden zawod­nik jest łączo­ny przez media z repre­zen­ta­cją. Pew­ne miej­sce w jede­na­st­ce “Nie­to­pe­rzy” spo­śród Hisz­pa­nów ma rów­nież tyl­ko Rober­to Sol­da­do. Resz­ta nada­je się do wymia­ny lub uzu­peł­nia­nia skła­du. Co jest przy­czy­ną? Poli­ty­ka zarzą­du. Mini­ma­li­stycz­na oraz pole­ga­ją­ca na oszczęd­no­ściach poli­ty­ka zarzą­du. Dla­cze­go zarząd sta­wia przede wszyst­kim na zagra­nicz­nych zawod­ni­ków? Otóż odpo­wiedź jest pro­sta: ceny hisz­pań­skich zawod­ni­ków moc­no wywin­do­wa­ły ze wzglę­du na suk­ce­sy repre­zen­ta­cji, a inni nie speł­nia­ją ocze­ki­wań spor­to­wych. Oso­bi­ście boli mnie fakt, że nie może­my się chwa­lić repre­zen­tan­ta­mi naj­sil­niej­szej kadry naro­do­wej świa­ta. Jesz­cze kil­ka lat temu swo­bod­nie mogli­śmy z dumą mówić o Vil­li lub Silvie. Kry­zys trwa, ale chciał­bym — walenc­cy kibi­ce tak­że — by ten stan uległ zmia­nie, a raczej popra­wie…

Powo­lut­ku kreu­je­my walenc­ką wie­żę Babel. Krok po kro­ku prze­ina­cza­my hisz­pań­ską maszy­ną w glo­bal­ny peron, na któ­rym spo­ty­ka­ją się repre­zen­tan­ci wszyst­kich kra­jów świa­ta. Raz, taniej zain­we­sto­wać w obco­kra­jow­ca. Dwa, roz­sła­wia­my się w innych kra­jach (przy­kład Fegho­ulie­go — Algie­ria). Trzy, lepiej posta­wić na nie­zna­ne­go obco­kra­jow­ca niż wycho­wan­ka — zawsze moż­na zwa­lić kiep­ską posta­wę na brak akli­ma­ty­za­cji.

Jako sen­ty­men­ta­li­sta i fan ibe­ry­stycz­nych kli­ma­tów — nie zga­dzam się na taki stan rze­czy. Żądam, by sekre­ta­riat tech­nicz­ny sta­wiał na Hisz­pa­nów! Jona­than Vie­ra, Ser­gio Cana­les, Juan Ber­nat — pięk­ny ter­cet ofen­syw­ny. Oczy­wi­ście nic na siłę — Anto­nio Bar­ra­gán powi­nien wyle­cieć już daw­no. Od kie­dy prze­cho­dzi­my meta­mor­fo­zę, wyni­ki spor­to­we są nie­znacz­nie gor­sze. Ale kie­dyś było cudow­nie — wspo­mi­nam cza­sy fina­łów w Lidze Mistrzów. Rozu­miem, że zarząd może nie­wie­le, bo na wszyst­ko patrzy­my przez pry­zmat kry­zy­su. Jed­nak czy wypa­trze­nie zdol­ne­go, tanie­go Hisz­pa­na rów­na się z nie­moż­li­wym? Do tema­tu wró­ci­my na samym koń­cu.

Muszę jakoś obra­zo­wo przed­sta­wić moje myśli oraz nie­po­ko­ją­ce fak­ty:

Jak widać w stwo­rzo­nej tabe­li, nasi ulu­bień­cy posia­da­ją naj­więk­szy pro­cent obco­kra­jow­ców w kadrze pierw­sze­go zespo­łu — to już o czymś świad­czy. Nie ma usta­lo­ne­go wzo­ru, któ­ry okre­ślał­by wpływ Hisz­pa­nów i obco­kra­jow­ców na wyni­ki dru­ży­ny. Oczy­wi­ście to już kwe­stia indy­wi­du­al­nych umie­jęt­no­ści zawod­ni­ków. Moż­na jed­nak zaob­ser­wo­wać pewien ewi­dent­ny fakt — Hisz­pa­nie mają w zwy­cza­ju, jak mało kto, sta­wiać na rodzi­mych pił­ka­rzy. Śred­nia Pri­me­ra Divi­sión wyno­si 37% obco­kra­jow­ców w kadrze. Przy­pa­trz­my się innym ligom (sta­ty­sty­ka czo­ło­wych klu­bów — naj­czę­ściej dzie­się­ciu topo­wych): angiel­ska Pre­mier Ligue (65%), nie­miec­ka Bun­de­sli­ga (49%), wło­ska Serie A (52%), fran­cu­ska Ligue 1 (41%). A mówi się, że to Angli­cy są samo­wy­star­czal­ni oraz inwe­stu­ją we wła­snych pił­ka­rzy. Ha! Arse­nal Lon­dyn 81% obco­kra­jow­ców, a Chel­sea Lon­dyn 70% zawod­ni­ków z innych kra­jów. Lek­ko zakła­ma­ny argu­ment słu­żą­cy rekla­mie wła­sne­go ligo­we­go podwór­ka.

Wnio­sek jest jasny — wśród czo­ło­wych lig to Hisz­pa­nie domi­nu­ją w zatrud­nia­niu rodo­wi­tych zawod­ni­ków. Wszyst­ko prze­kła­da się na wyni­ki spor­to­we. Hisz­pa­nia domi­nu­je wśród repre­zen­ta­cji naro­do­wych, hisz­pań­skie klu­by domi­nu­ją w euro­pej­skich pucha­rach, hisz­pań­scy zawod­ni­cy domi­nu­ją w rodzi­mych klu­bach. Valen­cia powo­li zaczy­na odska­ki­wać od wypa­trzo­nej regu­ły, bo kolej­ne nazwi­ska poten­cjal­nych wzmoc­nień rów­nież pocho­dzą spo­za gra­nic kra­ju. Nie mamy wpły­wu na poli­ty­kę klu­bu, ale jako kibi­ce może­my jedy­nie dys­ku­to­wać, suge­ro­wać i pod­su­wać pomy­sły. Do tego zmie­rzam…

Na zakoń­cze­nie: wykaż­cie się kre­atyw­no­ścią! Spe­cjal­nie dla Mau­ri­cio Pel­le­gri­no oraz wło­da­rzy Bla­nqu­ine­gros — zbu­duj­my jede­nast­kę wyłącz­nie z Hisz­pa­nów, któ­rych moż­na kupić za przy­sło­wio­we gro­sze. Jestem cie­kaw pro­po­zy­cji czy­tel­ni­ków. Swo­ją rów­nież przed­sta­wię w komen­ta­rzach. Do dzie­ła!

PS Cho­ro­ba skła­nia do pisa­nia — wiem, pięk­ny rym — gdyż leże­nie w łóż­ku i oglą­da­nie ligi pol­skiej powo­li sta­je się nud­ne. Zde­cy­do­wa­łem się na zanu­dze­nie Was napi­sa­nie moc­no subiek­tyw­ne­go tek­stu. Ale dobrze, że subiek­tyw­ne­go — będzie co kry­ty­ko­wać. Zachę­cam do dys­ku­sji, bo może jestem prze­wraż­li­wio­ny. Czy dla Was globalizacja/hispanizacja ma jakie­kol­wiek zna­cze­nie?