Pat na Mestalla

Banega w meczu ze Swansea

Ta Valen­cia jest kli­nicz­nie mar­twa” — Paco Polit, vlcnews.es

Sytu­acja w Valen­cii jest dra­ma­tycz­na. Dru­ży­na przy­po­mi­na zbie­ra­ni­nę ama­to­rów, a tre­ner twier­dzi, że nie wie dla­cze­go jego pił­ka­rze nie potra­fią wymie­nić mię­dzy sobą kil­ku pro­stych podań, sta­wia­jąc ich tym samym pod ogrom­ną pre­sją. Gdzie leży klucz do zakoń­cze­nia tej pato­wej sytu­acji? Jak­że­by ina­czej – u Ama­deo Salvo.


Amadeo SalvoAle zacznij­my od począt­ku. Pro­ble­my obec­nej Valen­cii zaczę­ły się wraz z zakoń­cze­niem poprzed­nie­go sezo­nu. Brak awan­su do roz­gry­wek Ligi Mistrzów, a następ­nie odej­ście Valver­de, Albel­dy i Sol­da­do wyma­ga­ło natych­mia­sto­wych reak­cji ze stro­ny zarzą­du. Gdy mora­le dru­ży­ny spa­da do tak niskie­go pozio­mu i tra­ci się przy tym trzech lide­rów, ludzi z cha­rak­te­rem, któ­rzy jako jedy­ni potra­fią zmo­bi­li­zo­wać resz­tę do wal­ki, wte­dy nie moż­na liczyć na to, że nowy sezon, ot tak, ponow­nie roz­bu­dzi nadzie­je i głód zwy­cięstw w dru­ży­nie. Potrze­ba kogoś, kto będzie potra­fił to zro­bić.

Zatrud­nie­nie Miro­sla­va Đuki­ća, na pozór, wyda­wa­ło się czymś natu­ral­nym. On nie chciał prze­dłu­żać kon­trak­tu w Val­la­do­lid wie­dząc, że poja­wi­ła się szan­sa pra­cy na Mestal­la, a wło­da­rze Valen­cii przy­ję­li z otwar­ty­mi ręko­ma kogoś kto, po pierw­sze – może liczyć na popar­cie kibi­ców, po dru­gie – dobrze się zapo­wia­da, a po trze­cie – i może naj­waż­niej­sze – zbyt­nio nie obcią­ży klu­bo­wej kasy. Đukić i Salvo wpa­dli sobie w ramio­na, nie bio­rąc pod uwa­gę oko­licz­no­ści, w któ­rych się zna­leź­li.

Rze­czy­wi­stość oka­za­ła się nad wyraz bru­tal­na szyb­ciej niż kto­kol­wiek mógł się tego spo­dzie­wać. Pre­tem­po­ra­da wypa­dła mizer­nie, ale dawa­ła pew­ne nadzie­je. Za to już pierw­sze mecze o punk­ty poka­za­ły abso­lut­ny bez­wład, któ­ry w dru­ży­nie z Mestal­la zado­mo­wił się na dobre.

Jak się oka­za­ło Đukić zna­lazł się w nie­od­po­wied­nim miej­scu i w rów­nie nie­od­po­wied­nim cza­sie. Podob­nie zresz­tą jak Pel­le­gri­no przed rokiem. Gdy dosta­jesz pod opie­kę pił­ka­rzy, dla któ­rych bro­nie­nie barw klu­bo­wych nie jest spe­cjal­ną moty­wa­cją; gdy masz tre­no­wać dru­ży­nę, któ­ra w znacz­nej czę­ści skła­da się z zawod­ni­ków roz­glą­da­ją­cych się za innym pra­co­daw­cą; gdy ci sami zawod­ni­cy smak zwy­cię­stwa zna­ją tyl­ko z par­ty­jek na Play­Sta­tion, wte­dy lepiej żebyś miał cojo­nes ze sta­li i potra­fił być dla nich jed­no­cze­śnie kum­plem, ojcem i men­to­rem. Lepiej żebyś umiał roz­ma­wiać z każ­dym z nich z osob­na, rozu­miał każ­de­go z nich z osob­na i potra­fił każ­de­go z osob­na prze­ko­nać, że jest coś do wygra­nia, coś do udo­wod­nie­nia i coś do wywal­cze­nia.

Serb nie jest takim typem szko­le­niow­ca. W dodat­ku już na począt­ku swo­jej pra­cy popeł­nił kar­dy­nal­ny błąd, kry­ty­ku­jąc swo­ich pił­ka­rzy po pierw­szej poraż­ce i sta­wia­jąc ich tym samym pod ogrom­ną pre­sją. Czło­wiek, któ­ry ma być bufo­rem przyj­mu­ją­cym na sie­bie kry­ty­kę kibi­ców i pra­sy usta­wia się – zapew­ne nie­chcą­cy – w roli „dobre­go sze­ry­fa”. Gdy pró­bu­je napra­wić swój błąd (kon­fe­ren­cja pra­so­wa po meczu ze Swan­sea) jest już za póź­no. Raz stra­co­ne zaufa­nie trud­no odzy­skać, zwłasz­cza, gdy sytu­acja jest tak bez­na­dziej­na.

Warto przeczytać: Đukić: “Macie ze mną problem?”


Nie­moc pił­ka­rzy Valen­cii w star­ciu ze Swan­sea

Świad­czą o tym choć­by gło­sy docho­dzą­ce z szat­ni, jako­by pił­ka­rze nie byli zado­wo­le­ni z pra­cy z Deja­nem Illi­cem, tre­ne­rem odpo­wie­dzial­nym za przy­go­to­wa­nie fizycz­ne. Sztab szko­le­nio­wy odpie­ra te zarzu­ty, twier­dząc, że to zwy­kłe wymów­ki, któ­re mają uspra­wie­dli­wić sła­be wyni­ki. Podob­na sytu­acja mia­ła miej­sce przed rokiem, gdy za cza­sów Pel­le­gri­no, zawod­ni­kom nie podo­ba­ły się meto­dy Gabrie­la Macayi, rów­nież tre­ne­ra od przy­go­to­wa­nia fizycz­ne­go. Jak to się skoń­czy­ło wte­dy, wszy­scy wie­my.

Zało­że­nie, że win­nym jest tyl­ko tre­ner od przy­go­to­wa­nia fizycz­ne­go było­by zbyt­nim uprosz­cze­niem. Po czwart­ko­wym meczu, w tym samym cza­sie gdy Đukić  roz­ma­wiał z dzien­ni­ka­rza­mi, do szat­ni wkro­czył Salvo. Cze­go dowie­dział się od pił­ka­rzy? Czy gra­ją prze­ciw­ko tre­ne­ro­wi? Tego nie wie­my. Wie­my nato­miast, że coś bar­dzo złe­go musi dziać się z dru­ży­ną, w któ­rej Ever Bane­ga tra­ci pił­ki w spo­sób nie­mal­że komicz­ny. Nie mniej komicz­ne jest to, że ktoś powie­rza mu opa­skę kapi­ta­na. Nie od dziś wia­do­mo, że jest to pił­karz chi­me­rycz­ny, któ­ry pod nie­obec­ność moc­ne­go cha­rak­te­ru w dru­ży­nie – i na ław­ce – tra­ci więk­szą część swo­je­go poten­cja­łu. Nie bez powo­du błysz­czał naj­bar­dziej, gdy na boisko posy­łał go Valver­de, a za ple­ca­mi bez­pie­czeń­stwo gwa­ran­to­wał Albel­da.

BRAK KLUCZA

Miroslav Đukić

Đukić zna­lazł się w nie­od­po­wied­nim miej­scu i w jesz­cze bar­dziej nie­od­po­wied­nim cza­sie | fot. valenciacf.com

Đukić uwa­ża, że potra­fi pora­dzić sobie z obec­ną sytu­acją. Z dru­giej stro­ny na kon­fe­ren­cji pra­so­wej po meczu ze Swan­sea stwier­dził, że nie ma magicz­nej różdż­ki, ani klu­cza do roz­wią­za­nia pro­ble­mów swo­jej dru­ży­ny. „Moi pił­ka­rze nie potra­fią wymie­nić trzech pro­stych podań, a ja nie wiem dla­cze­go” – mówił wyraź­nie zasmu­co­ny. Serb z podob­ną sytu­acją musiał zmie­rzyć się na począt­ku zeszłe­go sezo­nu, gdy Real Val­la­do­lid zali­czył trzy poraż­ki pod rząd. Wte­dy wystar­czy­ła prze­ko­nu­ją­ca wygra­na, by odwró­cić los. Na Mestal­la jed­nak ta sztu­ka może się nie udać. Zbyt dużo zosta­ło powie­dzia­ne, zbyt dużo złe­go się wyda­rzy­ło. Dru­ży­na wyglą­da dziś jak po dłu­gim, męczą­cym, peł­nym kon­flik­tów sezo­nie, a prze­cież to zale­d­wie jego począ­tek.

“Moż­na prze­grać, ale nie w taki spo­sób” — Mario Kem­pes po meczu ze Swan­sea

Kto­kol­wiek uwa­ża, że serb­skie­mu tre­ne­ro­wi potrzeb­ny jest czas, nie zna do koń­ca spe­cy­fi­ki klu­bu z Mestal­la. Tutaj, gdy pił­ka­rze nie chcą grać dla tre­ne­ra, to widać to jak na dło­ni; od pierw­sze­go meczu. Pacy­fi­ka­cja tych naj­bar­dziej zbun­to­wa­nych nie­wie­le daje (pamię­ta­cie Koema­na?). Od pew­ne­go cza­su to nie jest klub, do któ­re­go tre­ner przy­cho­dzi budo­wać dru­ży­nę na lata; to klub gdzie wyni­ki mają być natych­miast, a te przyj­dą gdy potra­fisz odpo­wied­nio dotrzeć do kapry­śnych pił­ka­rzy, któ­rych zasta­łeś. Gdy tego nie umiesz, ci zacho­wu­ją się na boisku jak dzie­ci we mgle. Dzie­ci, któ­rym pła­ci się milio­ny euro.

Warto przeczytać: “Najważniejszy transfer Valencii”, ¡Olé! Magazyn – Numer 4/2013, strona 8

Ta Valen­cia jest kli­nicz­nie mar­twa” zaty­tu­ło­wał rela­cję z meczu ze Swan­sea jeden z lokal­nych por­ta­li inter­ne­to­wych. Đukić jest rów­nym gościem i ma zadat­ki na solid­ne­go tre­ne­ra. To nie on zepsuł tę dru­ży­nę, ale też nie on jest leka­rzem, któ­ry mógł­by ją uzdro­wić. A ponie­waż wie­lo­let­nich błę­dów dyrek­to­ra spor­to­we­go nie da się napra­wić jed­ną decy­zją, toteż mniej­szym złem i roz­wią­za­niem awa­ryj­nym jest poświę­ce­nie szko­le­niow­ca. Świad­czy o tym tak­że zeszło­rocz­ny kazus Mau­ri­cio Pel­le­gri­no.

Jeśli Salvo chce przez lata spra­wo­wać funk­cję pre­ze­sa w jed­nym z naj­bar­dziej uzna­nych hisz­pań­skich klu­bów, musi naj­pierw uga­sić pożar, a następ­nie moc­no zasta­no­wić się co tak napraw­dę jest przy­czy­ną kom­plet­ne­go roz­kła­du obec­nej dru­ży­ny z Mestal­la. Bo prze­cież nie jest nią tyl­ko serb­ski tre­ner.