Hashtagi, interakcje oraz followersi – czyli nomenklatura stricte twitterowa. Popularny Twitter — lub jak kto woli: “Ćwierkacz” albo “Świergot” – opanował świat! Narzędzie, które w swej obsłudze przypomina prostotę budowy cepa, a mimo wszystko zdobyło popularność tysięcy dziennikarzy, sportowców i celebrytów. “Dlaczego warto?” i “po co?” — zapraszam do lektury!
Twitter ma znaczenie newralgiczne dla dzisiejszego społeczeństwa. Jest jednym z podstawowych serwisów społecznościowych, jednak istota jego działania jest inna niż Facebooka. Swoje uczucia, przemyślenia oraz opinie możecie ukazać światu przy pomocy 140 znaków. Jak? Krótko, treściwie, a także… ciekawie.
Przejdźmy zatem do największych zalet Twittera. Ćwierkacz przyciągnął do użytkowania największe osobistości oraz gwiazdy regularnie związane z czerwonym dywanem. Pozostańmy jednak przy tematyce sportowej. W dzisiejszych czasach — zwłaszcza na zachodzie — ze świecą należy szukać piłkarza, który nie posiada konta na Twitterze. Wydawałoby się, że nowoczesna zabawka będzie przeznaczona wyłącznie dla młodszych gwiazd światowych stadionów. Nic bardziej mylnego, starsze pokolenie równie udanie socjalizuje się z kibicami — nawet Roberto Ayala, Gaizka Mendieta czy Santiago Cañizares czasem uraczą obserwujących trafnym wpisem.
Cała walencka szatnia emocjonuje się Ćwierkaczem. Ten portal społecznościowy jest nieodłącznym elementem życia większości zawodników. Podobnie sytuacja prezentuje się w innych czołowych drużynach — dosłownie wszędzie Twitter jest jednym z ciekawszych tematów między kolejnymi treningami. Zawodnicy chcą mieć lepszy kontakt z sympatykami, czasem porozmawiać z nimi lub wymienić się opiniami. Spośród ważniejszych jednostek układanki Ernesto Valverde nie dostrzegłem na Twitterze m.in. Diego Alvesa, Ricardo Costy czy chociażby Jeremy’ego Mathieu. Reszta sukcesywnie udziela się, dzieląc się elementami swojego życia prywatnego. Bez problemu mogę się dowiedzieć, kiedy Éver Banega zafundował sobie nowe buty, gdzie Francisco Alcácer wybrał się na kolację z siostrą lub z kim Roberto Soldado spędzi wieczór przy konsoli Playstation 3.
Ciekawostka niebywała: dla niektórych Twitter jest traktowany aż nazbyt poważnie. Antonio Barragán, gdy otrzymał czerwoną kartkę przeciwko Bayernowi Monachium, postanowił przeprosić kibiców i kolegów z drużyny natychmiastowo. Gdy partnerzy Hiszpana jeszcze wylewali poty na murawie, Antonio w szatni z telefonem w ręku dodawał wpis z przeprosinami i wyrazami skruchy. Jeszcze lepiej zachował się dobry duch zespołu — Adil Rami. Francuz został złapany przez hiszpańską drogówkę podczas drogi powrotnej z Paterny. Defensor zareagował na interwencję policjantów z nadmiernym luzem, bowiem kilkadziesiąt sekund później na Twitterze ukazało się zdjęcie Adila ze stróżami prawa. Dodatkowo, trafny dopisek: “Zostałem zatrzymany przez policjantów. Bez obaw, przecież jestem grzecznym chłopcem… przynajmniej staram się być”. Oczywiście nie zabrakło “uśmieszku” na końcu wpisu, by dodać komizmu całej sytuacji.
Inni zawodnicy używają Twittera w celach czysto rozrywkowych lub po prostu szyderczych. Owszem, spoglądam w kierunku nieokrzesanego Mario Balotelliego. Włoch rozbawił mnie niesamowicie, więc aż udostępniłem jego kolejne wypowiedzi. Widocznie Liverpool jest obiektem pośmiewisko nie tylko wśród kibiców, gdyż “SuperMario” podzielił się następującym wpisem: “Brendan Rodgers powiedział, że Liverpool może zakończyć rozgrywki na drugim miejscu. Chyba miał na myśli drugiej miejsce w swoim mieście”. Chwilkę później dodał: “Kurs na zakończenie Liverpoolu w czołowej dwójce wynosi 40 do 1. Dla ludzi, którzy nie obstawiają: to znaczy, że jak postawisz 20£, to stracisz 20£”. Przynajmniej poczucie humoru kapryśny napastnik ma na poziomie. Szkoda, że podobnej formy nie prezentuje na murawach Premier League.
((Lucasinho uświadomił mnie o nieprawidłowości powyższego akapitu. Nie będę usuwał fragmentu tekstu, gdyż niebywale spodobały mi się powyższe wypowiedzi. Szczegóły o Mario, jego tymczasowym koncie i innych opiniach w komentarzach pod tekstem))
Nic nie stoi na przeszkodzie, by napisać do sławnych osób. Znajomy kibic Chelsea ma w zwyczaju gratulować niektórym piłkarzom udanych zawodów. W efekcie może dopisać do CV pochwalić się wymianą zdań z Juanem Matą:
— Juan, muy bien partido!
— Gracias mi amigo! Todo lo mejor!
Niestety, polskie środowisko zdecydowanie odstaje od reszty Europy w sprawach aktywności twitterowej. Wielu dziennikarzy lub celebrytów stara się nadrabiać, jednak piłkarze zostają daleko za plecami innych. Honor ratują m.in. Jakub Wawrzyniak, Błażej Augustyn, Ariel Borysiuk, Roger Guerreiro czy Artur Boruc oraz jego poprocentowe tweety.
Obecnie Twitter pozwala na najszybszy przekaz informacji. Absolutnym hitem były wybory na prezesa PZPN-u, kiedy to natychmiast poznawaliśmy informacje pozyskane w kuluarach. Wszelkie media czerpały z Twittera. Telewizje i gazety internetowe były spóźnione. Dziennikarze obecni na tym wydarzeniu nadawali najnowsze informacje. Podobnie w innych przypadkach jak: składy meczowe, transfery lub prywatne kwestie zawodników.
Miało być krótko, a ja ponownie spoglądam nerwowo na licznik słów z myślą: “cholera, kolejny raz przedłużam i przynudzam”. Muszę przyznać, że zachwyciły mnie możliwości Twittera, a osobisty kontakt z tym urządzeniem oceniam niezwykle pozytywnie. Wielokrotnie mogłem powymieniać się poglądami z dziennikarzami czy piłkarzami. Z Marcinem Serockim lub Łukaszem Kwiatkiem zdarza się dyskutować o La Liga, z Łukaszem Godlewskim nawiązać do Serie A lub chociażby polecić dobrą książkę Tomaszowi Ćwiąkale z Weszło. Z Jakubem Rzeźniczakiem oraz Czesławem Michniewiczem mogłem umówić się na wywiad do gazety, więc do tej pory tylko zyskuję — może kiedyś będzie mi dane także oferować innym. Mógłbym wymieniać bez końca o wyjątkowych i ciekawych użytkownikach Twittera, ale po co… przekonajcie się sami!
Ogłoszenia:
1. Nieistotne, czy Twittera posiada Zbigniew Boniek lub Roman Kołtoń. Ostatnio do Twittera dołączył Benedykt XVI! Papież, który posiada kilka różnojęzycznych kont, dzieli się z wiernymi krótkimi fragmentami z Biblii lub swoich kazań i nauk. Jeśli nawet głowa Stolicy Apostolskiej może, to dlaczego Ty nie dołączysz do Nas?
2. Doświadczam codziennie wielu komicznych i absurdalnych wpisów — zwłaszcza u zagranicznych sportowców. Postaram się pod choinkę lub z okazji Nowego Roku rzucić Wam zlepek kilku fajnych wpisów, coby pośmiać się można. Od środy rozpocznę poszukiwania!
3. Jeśli już używacie Twittera albo planujecie założyć… możecie się odezwać, czy chociażby dodać mnie do obserwowanych. Może nawet zdarzy się, że kiedyś przeczytacie coś mądrego, a obok zawiśnie mój avatar. Pamiętajcie, kibiców Valencii na własnej tablicy nigdy za wiele!
4. Jak już zdecydujecie się zaobserwować skromnego Evera, nie możecie zapomnieć o serwisowym koncie. Dzielnie piszący Nevan stale dostarcza Wam dawkę ciekawostek lub informacji godnych uwagi.
Autoreklamą zakończę.