Drużyna Q

Jak zapew­ne pamię­ta­cie, każ­dy odci­nek popu­lar­nej swe­go cza­su ”Uli­cy Sezam­ko­wej” spon­so­ro­wa­ła któ­raś z liter alfa­be­tu. Jeśli poszu­kać podob­ne­go patro­na­ta dla Valen­cii, oka­że się, że naj­od­po­wied­niej­sza jest liter­ka ”Q”. Nie tyl­ko dla­te­go, że szko­le­niow­cem Nie­to­pe­rzy jest QuiQue, lecz rów­nież ze wzglę­du na nazwi­sko nasze­go nowe­go, nie­ofi­cjal­ne­go ”dyrek­to­ra spor­to­we­go” — Manu­ela Gar­cię Quiló­na. Któż to w ogó­le jest? Do nie­daw­na sam nie mia­łem poję­cia, jed­nak ostat­ni­mi cza­sy per­so­na ta prze­ja­wia się w każ­dym new­sie doty­czą­cym trans­fe­rów Che, ści­ska się z pre­zy­den­tem Sole­rem, dys­ku­tu­je z Flo­re­sem, a nawet wyska­ku­je z mojej lodów­ki, że wiel­kim wsty­dem było­by jej nie koja­rzyć.

Czy­taj dalej

Alfons pilnie poszukiwany

Zasta­na­wia­jąc się nad ewen­tu­al­nym następ­cą dla Car­bo­nie­go lub Quique, na myśl przy­cho­dzi mi tyl­ko kwe­stia z jed­ne­go ze ske­czy pew­ne­go zna­ne­go kaba­re­tu. Otóż nie­głu­pim pomy­słem było­by zatrud­nie­nie na jed­no z tych sta­no­wisk byłe­go alfon­sa. Dla­cze­go? Ze wzglę­du na umie­jęt­ność ogar­nię­cia bur­de­lu. Ten bowiem przy­brał w klu­bie roz­mia­ry tak gigan­tycz­ne, że niko­go nie dzi­wi już fakt, iż Soler nego­cju­je jed­no­cze­śnie umo­wy z nowym tre­ne­rem i dyrek­to­rem spor­to­wym nie wie­dząc, któ­re­go pierw­sze­go zwol­nić, Car­bo­ni jeź­dzi po Euro­pie roz­ma­wia­jąc z pił­ka­rza­mi o któ­rych Flo­res nawet nie sły­szał, a kibi­ce krzy­czą “Quique vete ya!”, choć zespół przez nie­go pro­wa­dzo­ny wal­czył o mistrzo­stwo ligi nie­mal do ostat­niej kolej­ki. Obłęd i para­no­ja niczym w pol­skim par­la­men­cie.

Czy­taj dalej

No es un sueño“?

No es un sueño“ –“To nie marze­nie“, prze­ko­nu­je ofi­cjal­na stro­na Valen­cii o szan­sach Che na mistrzo­stwo Hisz­pa­nii. Ma rację – to rze­czy­wi­stość, real­ny cel. Mie­siąc po poraż­ce na San­tia­go Ber­na­beu, kie­dy pił­ka­rze Realu Madryt pozba­wi­li Nie­to­pe­rzy ostat­niej nadziei na cam­pe­ona­to wykrzy­ku­jąc — „Żad­nych marzeń, pano­wie, żad­nych marzeń!”, Valen­cia znów liczy się w wal­ce o to tro­feum. Wczo­raj­szym zwy­cię­stwem nad Mal­lor­cą Nie­to­pe­rze ugrun­to­wa­ły swo­ją pozy­cję w pierw­szej czwór­ce i przy­go­to­wu­ją pozy­cję do wiel­kie­go fini­szu, marząc o zaję­ciu pierw­sze­go miej­sca. Czy­ja to zasłu­ga? O iro­nio! Jor­ge Lope­za, któ­re­go koń­czą­cy się sezon pozba­wił wszel­kich złu­dzeń…

Pozo­sta­je jed­nak jed­no pyta­nie – Dla­cze­go dopie­ro teraz?

Czy­taj dalej