Dwa punkty. Tyle po dwóch meczach nowego sezonu zapisała na koncie drużyna Mauricio Pellegrino. Z jednej strony najgorszy start od 1999 roku, z drugiej wciąż wielkie nadzieje związane z przybyciem Argentyńczyka na ławkę trenerską. Niewątpliwie ma on ogromny kredyt zaufania u kibiców, ale, jak już wielu się przekonało, na Mestalla kredyt zaufania wyczerpuje się bardzo szybko.
Dwa oczka, a równie dobrze mógłby być ich komplet. Nieuznana, prawdopodobnie prawidłowo zdobyta bramka Soldado na Bernabeu i zupełnie głupie stracenie dwubramkowej przewagi w meczu z Depor – te dwie sytuacje zadecydowały, że Pellegrino jest bardziej pod wozem niż na nim.
Czy pora zatem wpadać w panikę? Zdecydowanie nie. Po pierwsze trzeba brać pod uwagę mało łaskawy terminarz tuż na początku sezonu. Po drugie wszyscy dobrze pamiętamy jak zaczynaliśmy ligowe zmagania pod wodzą Unaia — czasem wręcz wyśmienicie, a wszystko po to aby oglądać męczarnie jego podopiecznych w dalszych kolejkach. Strata do Realu i Barcelony zwiększała się z meczu na mecz, rosnąc najczęściej do żenujących rozmiarów.
W tym miejscu, Drogi Kibicu, pragnę Cię zapewnić, że takich strat punktowych do rządzącej w Hiszpanii dwójki za Pellegrino nie będziesz już musiał obserwować. Taką tezę stawiam już na początku sezonu. Wcale jednak nie będzie to zasługą tylko argentyńskiego szkoleniowca. Wszystko wskazuje bowiem na to, że poziom rywalizacji w Liga BBVA nieco się wyrówna. Powoli przychodzi na to czas. Co to może oznaczać dla Valencii? A to na przykład, że właśnie nie będzie tak daleko za plecami silniejszych rywali, ale też niekoniecznie na koniec sezonu znajdzie się bezpośrednio za nimi.
Druga teza, którą stawiam to, że Nietoperze będą grały ciekawszą piłkę niż za Unaia. Z jego czasów pamiętamy mecze, które… wolelibyśmy zapomnieć. Z Pellegrino będzie ciekawiej, co pokazują dwa pierwsze mecze (patrz wprowadzenie Parejo za Gago ;). Jednocześnie mam wrażenie, że kibice ciesząc się z końca tak wyraźnej jak do tej pory supremacji Barcy i Realu, być może będą musieli także pożegnać się z czasami kiedy to Valencia okupowała najniższy stopień podium.
Nie tracę jednak optymizmu. Jeśli okaże się, że drużyna ‘El Flaco’ dopiero nabiera rozpędu, a nauki pobierane u Beniteza i Mourinho nie poszły na marne, i przy założeniu, że Real nie będzie grał tak jak w zeszłym sezonie, to walka o drugie miejsce z Królewskimi może trwać do ostatnich kolejek. Mniej optymistyczna wersja zakłada, że pierwszy sezon będzie dla Pellegrino czasem zbierania niezbędnego doświadczenia i eksperymentów, które mogą się skończyć miejscem na przykład czwartym. Ale nawet ta wersja nie jest tak pesymistyczna jak mogłoby się wydawać. Jeśli bowiem chcemy bardziej wyrównanej ligi to musimy się liczyć z tym, że i my musimy ponieść takiej ewolucji koszty.
Tak czy inaczej jestem przekonany, że Valencia Pellegrino będzie lepszym zespołem niż Valencia Unaia. Zespołem dojrzalszym, bardziej zmotywowanym i solidniejszym. Na początku sezonu jednak wiele wskazuje na to, że wywalczenie pozycji na podium nie będzie czymś zupełnie naturalnym tak jak było to do tej pory. Czy jesteśmy gotowi na takie poświęcenie?
A może jednak się mylę i tylko czekać, aż drużyny Vilanovy i Mourinho odjadą nam na dystans trzydziestu punktów? Wiele wyjaśni najbliższe starcie z Barceloną, które pokaże na co na prawdę stać podopiecznych Pellegrino.