Chyba, że kibicem piłkarskim to każdy wie, ale że ja maniak na tym punkcie to juz niewielu do tej chwili. Nie wiem czy mogę się popisać wszechstronną wiedzą w tym kierunku, pewnie znalazło by sie wielu, którzy by mnie pobili, ale znam się co nie co w tej “religii”, bo to moja najstarsza pasja, a wszystko zaczęło się od jakiegoś pamiętnego meczu, w którym zapamiętałem tylko jeden szczegół, a jakże istotny, grała w nim Valencia!
Mógłbym tu opowiadać jak się zaczęła moja pasja rodzić, kolejne mecze, kolejne niepowodzenia, chwile szczęścia, łzy rozpaczy po legendarnych już karnych z Bayernem, radość po meczu z Marsylią czy Porto moich ukochanych, ale nie o tym mam zamiar pisać. Nie o ludziach, którzy tworzą jakże wspaniałą dyscyplinę sportu, która może dać tak wiele człowiekowi. Może wybić go z pośród przeciętności. Pozwolić mu na godne życie, które nie mógłby zapewnić sobie bez tego sportu.
Tym razem chcę napisać o walce z wrogiem człowieka, którym często jest los, o (paradoksalnie odwrotnej sytuacji do notki z marzeniami) spełnieniu marzeń na przykładzie piłkarzy, ludzi, którzy w każdym meczu oddają z każdą kroplą swego potu kawałek siebie. O zawodnikach, którzy byli skazani na niepowodzenie.
Doskonałym przykładem jest nigeryjski napastnik Kanu, którego los skazał na wadę serca. Wtedy pojawił się Moratti (właściciel Interu Mediolan), który wydał krocie dla piłkarza, stał sie drugim ojcem, by ten mógł spełnić swoje marzenie i grać. Jest to przykład, że jednak są ludzie bogaci, którzy pomagają bez względu na cenę czy opinię.
Marco van Basten, piłkarz-fenomen, który był nękany raz po raz kontuzjami (cóż, nie wyleczona kontuzja powraca) nie stał sie co prawda piłkarzem wszechczasów, ale walczył ze swoim losem godnie i co? Zapisał się w historii piłki nożnej jako piłkarz, który strzelił bramkę stulecia. Mnóstwo też innych goli strzelił, stworzył z dwoma innymi Holendrami wybitne trio Milanu (nie mylić z Interem).
Inny przykład, że marzenia można spełnić? Proszę bardzo, Rivaldo! Był tak biedny, że wyleciały mu zęby, bo nie miał jak o siebie. Jednak ciężką pracą, z pasją stworzył wyśmienitego piłkarza, który brylował na boiskach San Siro i Camp Nou. Zdobył uznanie i pieniądze na życie. Nie można odbudować czegoś co już runęło, by było takie same, ale można zbudować coś piękniejszego.
Dzięki pasji, zaangażowaniu, ciężkiej pracy i szczęściu (bo to bardzo ważne na starcie) można napisać historię, którą ludzie będą pamiętać, będą wielbić i brać przykład jak młodzi adepci szkoły footballowej, ale i my powinniśmy brać z piłkarzy przykład, jak walczyć o swoje, bo często zwykły piłkarz swoim heroizmem, by spełnić swe marzenie zasługuje na tytuł cichego bohatera…