Niewielu doceniło jego udział w uczynieniu Valencii najlepszym klubem spoza prowadzącej dwójki. Jeśli nie zastanawiają się nad tym teraz, być może przyjdzie na to czas w przyszłości – pisze Sid Lowe w „Guardianie”.
Wszystko układało się wyjątkowo pomyślnie. W czwartkowy wieczór, zanim na zegarze upłynęła godzina, wpakowali do siatki cztery gole; cztery dni później strzelili następne dwa jeszcze przed przerwą. Mimo to czwartek i niedziela zakończyły się donośnymi gwizdami. Tydzień skończył się buczeniem i wymachiwaniem białymi chusteczkami. Tymczasem w sali konferencyjnej oczekiwano i zastanawiano się. Minęło pół godziny, trzy kwadranse, godzina, więcej. Kiedy Unai Emery nareszcie się pojawił, został zapytany o to, gdzie się podziewał. Odrzekł, że prezydent chciał się z nim widzieć, żądał wyjaśnień. To nie mogło dłużej trwać. „To”, czyli konsekwentne przewodzenie innej lidze hiszpańskiej – tej, w której mogą rywalizować drużyny poza Realem Madryt i Barceloną.
Czytaj dalej →