Przepraszam, nie mogłem dłużej się powstrzymywać.

Co jakiś czas „wypły­wa­ją” nowe „naj­lep­sze ser­wi­sy o Valen­cii”. Nie tak daw­no obja­wił nam się kolej­ny czy­li losches.pl. Jesz­cze kil­ka tygo­dni temu zapo­wia­da­li, że rusza­ją „już w tygo­dniu!”. Dia­beł jak zwy­kle tkwił w szcze­gó­łach, albo­wiem tydzień mamy z grub­sza… co tydzień. Wnio­sek z tego taki, iż nie zna­my dnia ani godzi­ny kie­dy obja­wi nam się owe cudo.

Czy stan obec­ny okre­ślo­ny jako „Pra­ce nad stro­na nadal trwa­ja. ” (zacho­wa­no ory­gi­nal­ną pisow­nię) moż­na okre­ślić jako start? Sam nie wiem. W każ­dym razie, szy­ku­je się chy­ba jed­nak kolej­ny „bły­sko­tli­wy” nie­wy­pał. Może i prze­ma­wia prze­ze mnie pycha bycia red. naczel­nym vcf.pl, a może to wro­dzo­na bez­czel­ność (albo jed­no i dru­gie), ale wyznam Wam dro­dzy czy­tel­ni­cy, że jak mam zły dzień, to wcho­dzę sobie na loschches.pl i jakoś od razu humor mi się popra­wia, wra­ca ocho­ta do pra­cy. Ba! Nawet uczyć się czło­wie­ko­wi chce. I to wszyst­ko bynaj­mniej nie dla­te­go, że kon­ku­ren­cja nie śpi…

GG: “Cześć”, “Siema”, “Jesteś?”, “elo!” i inne…

Jeśli wyda­je wam się, że bycie redak­to­rem naczel­nym vcf.pl to pasmo chwa­ły i suk­ce­sów, to macie spo­ro racji. Tak, jestem bar­dzo szczę­śli­wy, że mogę być wła­śnie tu, wraz z inny­mi kibi­ca­mi Valen­cii i na pol­skiej zie­mi two­rzyć tę spo­łecz­ność. Jeśli kto­kol­wiek spy­tał­by mnie po co to wszyst­ko robię, wymie­nił­bym 2 powo­dy:
1. Dla zaba­wy.
2. Dla dobra spo­łecz­no­ści.

Myślę, że powyż­sze powo­dy są dość zacne i mnie­mam, że więk­szość bra­ci redak­tor­skiej ma podob­ną moty­wa­cję do pra­cy w tym ser­wi­sie. W życiu zda­rza­ją się jed­nak sytu­acje, któ­re potra­fią czło­wie­ka znie­chę­cić do choć­by naj­wznio­ślej­szych czy­nów. Wła­śnie o jed­nym z rodza­jów takich czy­nów jest ten wpis.

Czy­taj dalej