Czas życzeń i prezentów

David Villa

Pra­wie każ­dy upa­trzył sobie kie­dyś w otchła­niach umy­słu wyima­gi­no­wa­ne oraz fik­cyj­ne marze­nie, któ­re­go speł­nie­nie gra­ni­czy­ło­by z cudem. Jed­ni życzy­li­by sobie Mer­ce­de­sa kla­sy SLS AMG Road­ster, dru­dzy wyciecz­ki na Bali, jesz­cze inni zaślu­bin z Jes­si­cą Albą. Jed­ną z cech wspól­nych obec­ne­go gatun­ku walenc­kich kibi­ców jest posia­da­nie uni­wer­sal­ne­go, imma­nent­ne­go marze­nia. Jak się oka­zu­je w ostat­nich tygo­dniach, bar­dziej real­ne­go niż wymie­nio­ne wyżej mrzon­ki.

Czy­taj dalej

Zza chmur wychodzi słońce, czyli przebiśniegi Valencii

Ever Banega

Kolej­ny arty­kuł — w ramach nie­daw­no nawią­za­nej współ­pra­cy ze “Spor­t­Klu­bem” — któ­ry przed­sta­wia oso­bi­stą ana­li­zę pierw­szych meczów “Nie­to­pe­rzy” pod wodzą Erne­sto Valver­de. Cały felie­ton moż­na rów­nież prze­czy­tać na ofi­cjal­nej stro­nie sta­cji tele­wi­zyj­nej, Spor­t­Klub Pol­ska.

Pro­myk nadziei na ura­to­wa­nie całe­go sezo­nu zaświe­cił nad Esta­dio Mestal­la. Cza­su na inter­wen­cję miał nie­wie­le, jed­nak wycią­gnął z zawod­ni­ków tyle, ile potra­fił. W nie­ca­łe trzy tygo­dnie zdo­łał prze­rwać kosz­mar­ną wyjaz­do­wą serię oraz przy­wró­cić kibi­com wia­rę w lep­sze cza­sy. Jedy­ną ska­zą na jego wize­run­ku było potknię­cie z Rayo Val­le­ca­no. Jak, w gru­dnio­wej pró­bie rato­wa­nia Valen­cii, pora­dził sobie Erne­sto Valver­de?

Czy­taj dalej

Polowanie na czarownice

Llorente Vete Ya - kibice na Mestalla

Gło­wy pole­cieć muszą?

Do bia­łych chu­s­te­czek na Mestal­la zdą­ży­li­śmy się już przy­zwy­cza­ić. Widzi­my je tak czę­sto, że powin­ny już stra­cić swo­ją wymo­wę. Wystar­czy­ło im jed­nak mocy spraw­czej, aby pozba­wić posa­dy tre­ne­ra. Czy zwol­nią rów­nież pre­zy­den­ta?

Zdez­o­rien­to­wa­ny kibic Valen­cii, przed wyj­ściem na mecz naj­pierw wkła­da do kie­sze­ni ową chu­s­tecz­kę, a dopie­ro póź­niej przy­po­mi­na sobie, że ma jesz­cze wziąć bilet, port­fel i klu­cze do miesz­ka­nia.

Takie zacho­wa­nie kibi­ców wytłu­ma­czyć oczy­wi­ście moż­na emo­cja­mi. Roz­ża­le­nie, zawód i złość — to tyl­ko nie­któ­re z nich. A roz­wią­zań i per­spek­tyw brak, toteż moż­na zro­bić dwie rze­czy: albo podą­żyć w kie­run­ku ścia­ny w moc­nym roz­bie­gu, tak aby nabić sobie porząd­ne­go guza i zapo­mnieć na chwi­lę o kibi­cow­skich roz­ter­kach, albo swój cze­rep oszczę­dzić, a żądać głów innych. Mestal­la — być może nie całe, ale w prze­wa­ża­ją­cej więk­szo­ści — wybra­ło to dru­gie roz­wią­za­nie.

Czy­taj dalej