Chociaż tenis nie jest moim ulubionym sportem, porównanie niedzielnego pojedynku Valencii z Sevillą do piłki meczowej nie będzie chyba przesadą. Wszystko wisiało na włosku: projekt Djukicia, wiarygodność Salvo i jego “nowej ery” w Valencii oraz cierpliwość kibiców, którzy trzy dni wcześniej, po meczu ze Swansea, nie zostawili na piłkarzach suchej nitki.
Czytaj dalej