Miało to miejsce dokładnie 18 lat temu, w mieście jednego z najsłynniejszych polskich klubów – Łodzi. Wówczas to właśnie na świat, w rodzinie państwa Kuraków, przyszedł mały Marcinek, który w kilkanaście lat później kibicom Valencii dał się poznać jako Marcin90.
Swoje imię na cały rozsławił wspominany dzisiaj Marcin nade wszystko ciętym językiem, zdolnym krytykować nawet tak niemożliwą do krytykowania osobowość jaką jest Joaquin, również wrodzonym talentem do przelewania myśli na słowa, które same już chyba układają się w jego felietony, oraz nade wszystko – bramkarskimi umiejętnościami, które z kolei pozwalają mu żywić nadzieję na występy w polskiej lidze w barwach już nie juniorskiej, a dorosłej kadrze łódzkiego Widzewa, a może w przyszłości – spełniając jego największe marzenie – w hiszpańskiej Valencii.
Czytaj dalej