Licencja na spanie

Miroslav Djukic

Brak dyna­mi­ki, brak iskry, brak wia­ry.

Zawsze uwiel­bia­łem fil­my z Bon­dem. Nawet bar­dzo. Jest z nimi tro­chę tak jak z Valen­cią. Zako­cha­łem się w niej w epo­ce Mata­do­ra. Choć było to dosyć daw­no, mam ten czas w pamię­ci. Tak­że dla­te­go, że tak bar­dzo przy­po­mi­na mi pierw­sze fil­my z wiel­kim Seanem Con­ne­rym. To były cał­kiem zabaw­ne cza­sy. Nie mie­li­śmy wte­dy wie­le, ale wycho­dzi­li­śmy ze sta­dio­nu z uwiel­bie­niem dla nasze­go boha­te­ra i tą chło­pię­cą chę­cią bycia jak Bond.

Czy­taj dalej

Dzień, w którym Mestalla wstrzymało oddech

Valencia CF przed meczem

Kon­cen­tra­cja przed meczem z Sevil­lą | fot. valenciacf.com

Cho­ciaż tenis nie jest moim ulu­bio­nym spor­tem, porów­na­nie nie­dziel­ne­go poje­dyn­ku Valen­cii z Sevil­lą do pił­ki meczo­wej nie będzie chy­ba prze­sa­dą. Wszyst­ko wisia­ło na wło­sku: pro­jekt Dju­ki­cia, wia­ry­god­ność Salvo i jego “nowej ery” w Valen­cii oraz cier­pli­wość kibi­ców, któ­rzy trzy dni wcze­śniej, po meczu ze Swan­sea, nie zosta­wi­li na pił­ka­rzach suchej nit­ki.

Czy­taj dalej