Kim jest Zdzisław Lewicki?

Sam redaktor naczelny vcf.pl. Stoi za wszystkim i decyduje o wszystkim. Lepiej nie wchodzić mu w drogę. Znany również jako Dzidek.

Więźniowie własnego sukcesu

Nie­wie­lu doce­ni­ło jego udział w uczy­nie­niu Valen­cii naj­lep­szym klu­bem spo­za pro­wa­dzą­cej dwój­ki. Jeśli nie zasta­na­wia­ją się nad tym teraz, być może przyj­dzie na to czas w przy­szło­ści  – pisze Sid Lowe w „Guar­dia­nie”.

Wszyst­ko ukła­da­ło się wyjąt­ko­wo pomyśl­nie. W czwart­ko­wy wie­czór, zanim na zega­rze upły­nę­ła godzi­na, wpa­ko­wa­li do siat­ki czte­ry gole; czte­ry dni póź­niej strze­li­li następ­ne dwa jesz­cze przed prze­rwą. Mimo to czwar­tek i nie­dzie­la zakoń­czy­ły się dono­śny­mi gwiz­da­mi. Tydzień skoń­czył się bucze­niem i wyma­chi­wa­niem bia­ły­mi chu­s­tecz­ka­mi. Tym­cza­sem w sali kon­fe­ren­cyj­nej ocze­ki­wa­no i zasta­na­wia­no się. Minę­ło pół godzi­ny, trzy kwa­dran­se, godzi­na, wię­cej. Kie­dy Unai Eme­ry naresz­cie się poja­wił, został zapy­ta­ny o to, gdzie się podzie­wał. Odrzekł, że pre­zy­dent chciał się z nim widzieć, żądał wyja­śnień. To nie mogło dłu­żej  trwać. „To”, czy­li kon­se­kwent­ne prze­wo­dze­nie innej lidze hisz­pań­skiej – tej, w któ­rej mogą rywa­li­zo­wać dru­ży­ny poza Realem Madryt i Bar­ce­lo­ną.

Czy­taj dalej

Málaga wciąż może dotrzeć do Ligi Mistrzów

Roz­cza­ro­wu­ją­ca posta­wa, brak zaufa­nia, roz­go­ry­cze­nie, opóź­nio­ne wypła­ty i brak przy­wódz­twa… Mimo to Mála­ga wciąż może zagrać w eli­mi­na­cjach do przy­szło­rocz­nej Ligi Mistrzów.

Tego lata wydat­ki net­to Mála­gi były wyż­sze niż kogo­kol­wiek inne­go na kra­jo­wym podwór­ku, wli­cza­jąc ich. Wspie­ra­na przez katar­skich wła­ści­cie­li, wysu­pła­ła bli­sko 60 milio­nów euro i kupi­ła dzie­wię­ciu zawod­ni­ków, przed­sta­wia­jąc ich pośród fajer­wer­ków i osza­la­łych z rado­ści kibi­ców na wypeł­nio­nym po brze­gi Rosa­le­da. Spro­wa­dzi­li mistrza kon­ty­nen­tu San­tie­go Cazor­lę, fina­li­stę mistrzostw świa­ta Jori­sa Mathij­se­na, dwu­krot­ne­go zwy­cięz­cę Ligue 1 Jérémy’ego Toula­la­na. Pod­pi­sa­li umo­wę z Ruudem van Nistel­ro­oijem, kró­lem strzel­ców w wie­lu ligach. A prze­cież już wcze­śniej mie­li na pokła­dzie Bestię.

Czy­taj dalej

Spór o miejsce rozegrania finału

  •   Naj­więk­szą kon­tro­wer­sją w hisz­pań­skiej pił­ce jest teraz wybór are­ny, na któ­rej zosta­nie roze­gra­ny finał Copa del Rey.
  •  Ath­le­tic oraz Bar­ce­lo­na popro­si­ły o udo­stęp­nie­nie San­tia­go Ber­na­béu.
  •  Kibi­ce Realu Madryt oba­wia­ją się wid­ma Bar­ce­lo­ny świę­tu­ją­cej zdo­by­cie tro­feum na ich sta­dio­nie.

Nawet jeśli nie cho­dzi o nich, cho­dzi o nich. Przez ostat­nie dni jed­nym z naj­waż­niej­szych tema­tów w Hisz­pa­nii jest finał Pucha­ru Kró­la: gdzie­kol­wiek nie spoj­rzysz, są pochło­nię­ci tym samym, zna­jo­mym tema­tem. Prze­siąk­nię­ci tą samą nie­na­wi­ścią i podejrz­li­wo­ścią, co przy­wo­łu­je zna­ną kwe­stię – nie­ustan­ne poszu­ki­wa­nie, by poczuć się obra­żo­nym, by poka­zać niż­szość moral­ną dru­giej stro­ny. Argu­ment niczym z pia­skow­ni­cy: Ty zaczą­łeś, nie­praw­da to ty zaczą­łeś. Wy jeste­ście źli, nie to wy jeste­ście. Wyda­je się, że każ­dy i wszę­dzie mówi o rywa­li­za­cji Realu Madryt i Bar­ce­lo­ny i jak zosta­nie roze­gra­na spra­wa fina­łu.

Czy­taj dalej