Przegraliśmy. Z zespołem, który kończył w dziewiątkę od siedemdziesiątej bodaj minuty. Bramki? W zasadzie nie przystoi takie słownictwo poważnemu redaktorowi, ale jak zwykł mawiać mój boiskowy kolega, bramki wpadły „z dupy”. Szczególnie ta ostatnia.
Niniejszym winszuję i oddaję Królewskim to co im się należy. Udowodnili, że da się zagrać na granicy wytrzymałości, z ambicją, sercem i sprytem.
Na koniec sakramentalne pytanie, które zrodziło się na IRCu dziś:
Unai why?