Prawie-tak-świetny-jak-nasz serwis zczuba.pl często publikuje artykuły budowane na zasadzie analizy dobrych i złych konceptów związanych z danym klubem czy wydarzeniem. Zainspirowany taką twórczością, postanowiłem przygotować podobny ranking związany z Valencia, której – nikt chyba nie zaprzeczy – przydała by się realizacja mnóstwa dobrych pomysłów. Oto kilka moich, może niezbyt oryginalnych, ale kto jednak prócz jakiegoś tam wampira powiedział, że wszystko co oryginalne jest lepsze?
Zły pomysł: Zostawienie Koeman na „przeczekanie”. Zostawmy go, jakoś to będzie, prawda? Będzie? Nie, nie będzie, albo będzie, ale w Segunda. Nie wiem jak klubowym władzom, ale mnie gra w Premiera dosyć odpowiada. I nie tylko dlatego, że chińskie telewizje rzadko transmitują spotkania drugiej ligi hiszpańskiej…
Dobry pomysł: wyrzucenie Koemana. Zastanawiam się, ile jeszcze ten człowiek musi zepsuć, aby zarząd wreszcie postanowił się go pozbyć: drużyna skłócona, w lidze liczymy punkty nad strefą spadkową, bije nas każdy jak chce i ile chce. Czekamy, aż któraś z gwiazd postawi wreszcie sprawę jasno: on albo trener? Czy aż rozwścieczeni kibice rozszarpią go ku ogólnej uciesze, radości i społecznemu pożytkowi?
Zły pomysł: odsuwanie od siebie widma degradacji. Do niedawna liczyliśmy punkty do Ligii Mistrzów, potem Pucharu UEFA, teraz podliczamy przewagę nad strefą spadkową. I bynajmniej nie dzięki rozgoryczeniu, postępując jak sfrustrowany masochista, kontemplując w myślach widmo degradacji – teraz patrzymy z rosnącym niepokojem, sprawdzamy z kim jeszcze gramy my oraz zespoły z trzech ostatnich miejsc w tabeli, a nadziei raczej upatrujemy w pojedynkach nie naszych, ale właśnie tych nieszczęśników obecnie przebywających w strefie spadkowej. Że może jednak nie dadzą rady. My naszym rady nie damy prawie na pewno.
Dobry pomysł: zaufanie do młodzieży. Już Quique cechował się tą przypadłością, że młodych a naprawdę zdolnych na mecze brać nie chciał. Mata pokazał, że owszem, warto czasem ufać najmniej opierzonym, bo i tych stać na wysokie loty. Sunny w tym sezonie rozegrał liczbę minut, którą podać byłoby najuczciwiej w dziesiątkach, a szkoda, bo też wykazywał oznaki talentu nie byle jakiego. Jest jeszcze ten dziwny Argentyńczyk, w przyszłym sezonie przyjdzie Pablo, wróci Gavilan, może Sisi. Absolutnie włączyć do składu i dawać szansę. Przecież za rok znów walczymy na 3 frontach panie Koeman, to będzie gdzie pograć, prawda?
Zły pomysł: szalone zakupy. Nie poszło w tym sezonie, trzeba się więc wzmocnić, nie? Wydamy kilkadziesiąt milionów na gwiazdy formatu Fernandes czy Zigic, to Campeone mamy niemal pewne. Ba, wydamy więcej niż Real, to my będziemy Sprite. Nie do końca. Naprawde już nie chce mi się liczyć, ile w tym sezonie poszło na transfery i jaki z nich pożytek. Kadre to my mamy, nawet za szeroką, najpierw trzeba się pozbyć paru wypożyczanych, rozwiązać pare kwestii (o czym dalej), dopiero później skupić się na planowaniu zakupów. Z akcentem na planowanie. Czyli: myślimy czy chcemy sprzedać Ville, czy nie. Jak tak, to załatwiamy Huntelaara i Guizę bądź Luisa Garcię, jak nie, to nie zawracamy sobie głowy całą trójką na raz. Rozmyślamy też czy sprzedajemy Zigicia. Jeśli tak, można pomyśleć o wspomnianym Guizie lub Luisie Garcii. Jak nie, to nie szukajmy n-tego napastnika! Oddajemy Miguela? Weźmy Varelę. Rok starszy, a solidny, zna się z Joaquinem. Nie oddajemy? Kupmy Navarro, na lewą jak znalazł. I ewentualnie jakiś środkowy obrońca. Ciągle mamy nadzieję, że to ZGZ spadnie, więc może… Ayala?
Zły pomysł: trener z nazwiskiem za wszelką cenę. Taką sytuację właśnie przeżywamy – przyszła persona dosyć znana, miała ona cudów dokonać i niby dokonuje, ale w negatywnym tego słowa znaczeniu. Do niedawna myślałem, że nie ma negatywnego znaczenia pojęcia „cud”, dziś o tę wiedzę jestem mądrzejszy – zaiste chyba cudu trzeba było, aby tak silny zespół stoczył się na tak głębokie dno. A Ronald – wizjoner tego dokonał. Dlatego po tym jak już go zwolnimy, wolałbym nie wybitnego niegdyś piłkarza, a trenera o podejrzanej reputacji, ale kogoś sprawdzonego w La Liga, gdzie kierując drużyną potencjalnie słabszą, odnosił zdumiewające efekty. Kto by to mógł być?
Dobry pomysł: Georgio Manzano. Ilu znacie piłkarzy Mallorcii (nie tylko z FMa)? Ilu wymienią Wasi koledzy – fani innych drużyn? A jednak coś w tym klubie jest: niby w ścisłej czołówce nie są, ale stylem gry przewyższają wiele drużyn. Niektóre tworzone przez tę drużynę akcje rozmontowałyby każdą defensywę świata, bowiem podopieczni Manzano grają tak, jak chcielibyśmy, aby grał nasz ulubiony klub. Pojęcie niekonwencjonalnych podań czy kombinacyjnej gry traci przy tym zespole sens – grają tak cały czas, aż człowiek potrafi się przyzwyczaić i bezładne kopaniny zadziwiają go bardziej, aniżeli pięknie rozgrywane ataki.
Zły pomysł: udawanie, że problem odsuniętych od składu nie istnieje, a zastępowanie ich choćby graczami drużyny rezerw. Niby to trenują, raporty medyczne donoszą jak się któryś mocniej na treningu naciągnie, czasem jeden z nich wykaże się przy ćwiczeniu karnych. Ale ciągle poza meczową 18-stką, choć bywało, że ta uzupełniana była piłkarzami Mestalletty. Nie, osobiście nic do Lobana czy Montoro nie posiadam, obydwu życzę jak najlepiej, ale wstawianie piłkarzy, dotychczas grających na poziomie ligi trzeciej do meczów w Primera to chyba pomysł o podejrzanym stopniu doskonałości. Bo o ile debiut jednego z nich w wyjściowej jedenastce meczu z Barceloną to lekka przesada, to po kiepskim występie gra w następnym spotkaniu z ZGZ, podczas gdy bardziej doświadczeni koledzy, którzy niejeden puchar wywalczyli, oglądają spotkanie z wysokości trybuny VIPów, to już chyba kiepskiej jakości żart. I myślę, że nikt, pozostający jeszcze przy zdrowych zmysłach (co po ostatnich spotkaniach przedstawia się jako dowód neurologicznego heroizmu) nie zaprzeczy, że sytuacja niechcianych w klubie dzieli zespół i burzy atmosferę. Że o ganianiu po sądach i świadczeniu przeciwko klubowi czy kolegom nie wspomnę.
Dobry pomysł: modlitwa. Chyba to nam tylko pozostało. I nadzieja, że w finale Pucharu Króla jakoś się nasi piłkarze jednak zmobilizują jak na Barcelonę czy Real, do tego znów dopisze nam szczęście, i będziemy mogli oszukiwać sami siebie, że mamy się mimo wszystko w tym sezonie z czego cieszyć…