Co daleje z Ayalą?

Jak będzie wyglą­da­ła naj­bliż­sza przy­szłość Rober­to Ayali? Czy Argen­tyń­czyk zosta­nie w Valen­cii ? I naj­waż­niej­sze — czy w ogó­le tego chce? Te i podob­ne pyta­nia zada­je sobie chy­ba więk­szość Valen­cia­ni­stas. Wszak cho­dzi o wie­lo­let­nie­go zawod­ni­ka Ches, wie­lo­krot­ne­go repre­zen­tan­ta kra­ju, uzna­wa­ne­go za jed­ne­go z naj­lep­szych defen­so­rów glo­bu pił­ka­rza. Pyta­nie tyl­ko, czy jest nim nadal, i czy może być, gra­jąc w klu­bie, któ­ry kil­ku­krot­nie już pró­bo­wał opu­ścić?

Inter­na­cjo­nał z Argen­ty­ny, od dłuż­sze­go cza­su, budzi w sto­li­cy Turii nie małe emo­cje. Tuż przed sezo­nem 2005/06 jed­ną nogą był w madryc­kim Realu. Na prze­szko­dzie, podob­nie jak przy nie­do­szłym trans­fe­rze Gaiz­ki Men­die­ty, sta­nę­ły ani­mo­zje pomię­dzy klu­ba­mi. Sprze­daż naj­lep­szych w owym cza­sie zawod­ni­ków do dru­ży­ny odwiecz­nych rywa­li, był­by w Valen­cii, z pew­no­ścią uzna­ny za dys­ho­nor. Poza tym, nikt nie wyobra­żał sobie powtór­ki histo­rii Pre­dra­ga Mija­to­vi­ca, któ­re­go odej­ście do sto­łecz­ne­go klu­bu uzna­no za hań­bę. Tym spo­so­bem Ayala pozo­stał na Mestal­la na kolej­ny sezon. Jed­nak więk­szość osób bli­sko zwią­za­nych z klu­bem, dosko­na­le zda­wa­ła sobie spra­wę, że nie to było zamie­rze­niem pił­ka­rza. Naj­wier­niej­si zwo­len­ni­cy Argen­tyń­czy­ka, a jed­no­cze­śnie sym­pa­ty­cy Valen­cii, od tej pory, wraz z każ­dym okien­kiem trans­fe­ro­wym drże­li ze stra­chu i drżą do dzi­siaj.

Wraz z upły­wa­ją­cym cza­sem, nie cichły gło­sy, że Ayala nie jest już tym samym pił­ka­rzem, któ­ry swe­go cza­su był według wie­lu naj­lep­szym obroń­cą na Świe­cie. Praw­dą jest, że nie­ustan­nie prze­śla­do­wa­ły go groź­ne kon­tu­zje, któ­re w pew­nym stop­niu zaha­mo­wa­ły roz­wój jego karie­ry. Ale czy był to jedy­ny powód? Wia­do­mo, nie od dziś, że aby upra­wiać wyczy­no­wo jaki­kol­wiek rodzaj spor­tu, nie­zbęd­ne jest peł­ne zaan­ga­żo­wa­nie w to co się robi oraz sil­na moty­wa­cja. Czy były defen­sor Mila­nu, ma ją nadal gra­jąc w try­ko­cie z nie­to­pe­rzem na pier­si? A nawet jeśli nie, to czy moż­na mieć o to do nie­go pre­ten­sje, sko­ro tak wie­le z Valen­cią i dla Valen­cii osią­gną? W koń­cu to on przez dłu­gie lata sta­no­wił o sile dru­ży­ny z mia­sta poma­rań­czy. Być może uznał, iż prze­żył w tym klu­bie już tak wie­le, że nad­szedł czas poszu­ka­nia nowych doświad­czeń.

Oczy­wi­ście, nie wie­my co tak napraw­dę myśli sam pił­karz. Być może, źle inter­pre­tu­je­my pew­ne fak­ty, a na pew­no nie­któ­re z nich nie są i nigdy nie będą nam zna­ne. Jed­nak sygna­ły, któ­re docie­ra­ją do nas na prze­strze­ni ostat­nich dwóch lat, ukła­da­ją się w pew­ną, co praw­da nie do koń­ca logicz­ną z punk­tu widze­nia kibi­ca bla­nqu­ine­gors, ale jed­nak całość. Jak bowiem wytłu­ma­czyć chęć prze­nie­sie­nia się ze sto­li­cy Turii do lokal­ne­go rywa­la, Vil­lar­re­al? Wyż­sze miej­sce w tabe­li? nie ! Gra w pucha­rach? nie ! to może pie­nią­dze, albo chęć gry z roda­ka­mi, któ­rych w dru­ży­nie Żół­tej Łodzi Pod­wod­nej nie bra­ku­je ? Tego już nie wie­my. Sym­pa­ty­ko­wi nie­to­pe­rzy trud­no zna­leźć sen­sow­ny powód takich zamia­rów. Trze­ba jesz­cze raz pod­kre­ślić, że musi­my pamię­tać, o pew­nych oko­licz­no­ściach, o któ­rych może­my nie­wie­le wie­dzieć, a któ­re mogą być klu­czo­we dla całej tej spra­wy. Być może są pew­ni ludzie w klu­bie, z któ­ry­mi pił­karz nie może się doga­dać, a atmos­fe­ra wokół jego oso­by jest dale­ka od tej, jakiej on sam by ocze­ki­wał. Nie jest to wca­le taka abs­trak­cyj­na sytu­acja jeśli w pamię­ci mamy nie­ja­sne powo­dy odej­ścia Rafy Beni­te­za. Nie­któ­rzy twier­dzą, że pra­wie 34 let­ni już zawod­nik, szy­ku­je się powo­li do pił­kar­skiej eme­ry­tu­ry. Być może zdał sobie spra­wę, że Valen­cia, z pre­sją, któ­rej nie­ustan­nie pod­da­wa­ni są jej pił­ka­rze, nie jest odpo­wied­nim do tego miej­scem.

Nowy rok, te same pyta­nia

Mamy nowy rok, a nie­któ­re pyta­nia nadal pozo­sta­ją bez odpo­wie­dzi. Naj­bliż­sze dni, powin­ny przy­nieść jakieś roz­strzy­gnię­cia w tej spra­wie. Argen­tyń­czyk prze­by­wa obec­nie w swo­jej ojczyź­nie, gdzie za zgo­dą klu­bu tre­nu­je indy­wi­du­al­nie. Dziś co praw­da wró­ci do Valen­cii, ale tak­że od dzi­siaj będzie miał wol­ną rękę w poszu­ki­wa­niu nowe­go pra­co­daw­cy. Soler, nara­zie nie zapro­po­no­wał mu bowiem prze­dłu­że­nia, wyga­sa­ją­ce­go po obec­nym sezo­nie kon­trak­tu.

Kaprys losu spra­wił, że w obli­czu absen­cji Davi­da Navar­ro, ‘El Raton’ w naj­bliż­szą nie­dzie­lę, będzie musiał zagrać prze­ciw­ko Vil­lar­re­al, poten­cjal­ne­mu, przy­szłe­mu pra­co­daw­cy. Nie­któ­rzy twier­dzą, że pił­karz już poro­zu­miał się z wło­da­rza­mi tego klu­bu i jego przy­go­da z Valen­cią dobie­ga koń­ca.